Bł. Edmund Bojanowski

2112904874Jest to postać w dziejach Kościoła niemal wyjątkowa, człowiek który przewidując przyszłe potrzeby Kościoła, wybiegał myślą daleko w przyszłość. Odgadywał kierunki rozwojowe pracy katolicko - społecznej i zadziwiał nowatorskimi pomysłami... Pragnął odrodzić świat pracy, oświecić go i umoralnić, zająć się tymi którym najbardziej trzeba było oświaty. Już wtedy myślał o opiece nad dziećmi pracujących rodziców, co przecież dzisiaj jest tak aktualne. Już wtedy troszczył się szczególnie o sieroty. Pielęgnacja chorych w domach, szczególnie biednych, to również potrzeba czasów dzisiejszych...
 
Kardynł Stefan Wyszyński o Bojanowskim
 

EDMUND BOJANOWSKI urodził się 14 XI 1814 r. w Grabonogu k. Gostynia. Jego ojciec Walenty i matka Teresa z Umińskich wszczepili w swe dziecko umiłowanie Boga i Ojczyzny. W wieku czterech lat Edmund ciężko zachorował. Dzięki wierze i modlitwie swojej matki został cudownie uzdrowiony. O fakcie tym świadczy po dzień dzisiejszy podarowane wówczas w podzięce przez matkę srebrne wotum - Oko Opatrzności Bożej. Znajduje się ono w kościele na Świętej Górze w Gostyniu. Jest również opis tego uzdrowienia własnoręcznie złożony przez Edmunda. Ze względu na słabe zdrowie Edmund początkowo uczył się prywatnie pod kierunkiem trzech nauczycieli domowych. Od młodych lat odznaczał się umiłowaniem literatury i historii. Prowadził szeroką korespondencję z przyjaciółmi w kraju i za granicą; już w młodości brał udział w życiu umysłowo-literackim swych czasów. Mając osiemnaście lat, wyjechał do Wrocławia, gdzie po uzupełnieniu wykształcenia w zakresie szkoły średniej rozpoczął studia na wydziale filozofii. W 1836 r. przeniósł się na uniwersytet w Berlinie, ale słabe zdrowie nie pozwoliło mu na ukończenie studiów.

W roku 1838 wrócił do Grabonoga. Tu zmagał się z odczytaniem woli Bożej względem siebie. Włączył się wówczas w prace w Kasynie Gostyńskim, zakładając m.in. czytelnie ludowe, by podnieść poziom kultury i moralności wśród ludu. W roku 1849, podczas epidemii cholery panującej w Wielkopolsce, Edmund swoje siły i czas poświęcił pielęgnowaniu chorych. W swoim mieszkaniu w Grabonogu przygotowywał leki dla najuboższych, które sam im zanosił. W Gostyniu założył Instytut, będący sierocińcem i szpitalikiem dla ubogich.
 

W 1850 r. powstała przy jego udziale w Podrzeczu k. Gostynia pierwsza wiejska ochronka dla dzieci, dla których ułożył program wychowania. Opiekę nad dziećmi i ich kształtowanie powierzył dziewczętom, które sam przygotował do pracy wśród najmłodszych. Idea ta stała się zalążkiem Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny. Pod koniec życia zapragnął zrealizować swoje dawne pragnienie kapłaństwa i w 1869 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Pogarszający się stan zdrowia uniemożliwił mu jednak osiągnięcie upragnionego celu. Arcybiskup Ledóchowski, powiedział wówczas: "Jestem przekonany, że Bóg chce tego szlachetnego człowieka uświęcić w stanie świeckim". Od dnia 9 maja 1870 r. zamieszkał na plebani u swego przyjaciela ks. Stanisława Gieburowskiego w Górce Duchownej k. Leszna. Pociechą dla niego była bliskość obrazu Matki Bożej Pocieszenia, czczonego w miejscowym kościele. Zmarł 7 sierpnia 1871 r.
Mowę żałobną w parafii wygłosił ks. Gieburowski, w której podkreślił charakterystyczne rysy życia zmarłego: "[...] całe jego życie to jeden wątek miłości bliźniego, to ciągła pamięć o tym, który cierpi, a zapomnienie o sobie, to ustawiczne miłosierdzie. I dalej: "Powiedzcież sami, czyż was nie budował tym śp. Edmund, że sam będąc chory, o żadnym z was chorym nie zapomniał, choćby to było najdrobniejsze dziecię? Pełno miał plastrów, mikstur, ziółek, recept, kropli, doskonale już u Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu i po ochronkach wypróbowanych, każdemu nimi służył. I nie dość mu było lekarstwo posłać, łyżką strawy od stołu nawet się podzielił; i nie chcąc przez kogoś innego siebie dać zastąpić, sam, mimo wielkiego śniegu i mrozu, wichru lub burzy, po parę razy dla braku tchu odpoczywając, idzie chorego odwiedzić". Pogrzeb odbył się 11 sierpnia 1871 r. w Jaszkowie.

Nekrologów w prasie nie było, gdyż takie było życzenie Zmarłego. Skromna, ale wymowna notatka ukazała się jedynie na łamach "Tygodnika Katolickiego" z dnia 12 sierpnia 1871 r.: "W dniu 7 bm. zasnął w Panu jeden z najpobożniejszych, najpokorniejszych i najzasłużeńszych katolików Wielkopolski śp. Edmund Bojanowski, założyciel Zgromadzenia Służebniczek Najświętszej Panny Maryi. [...] Był on wzorem cichej pobożności, łagodnej wyrozumiałości i wyrzeczenia się siebie". (Tygodnik Katolicki, R.12, 1871, s. 512).

Historia procesu beatyfikacyjnego Edmunda Bojanowskiego

Do końca I wojny światowej nie było możliwości rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, dopiero po II wojnie podjęto prace przygotowawcze. Ksiądz kardynał August Hlond ówczesny Prymas Polski dnia 31 grudnia 1945 r. napisał do Zgromadzenia: "Ponieważ zamierzam przygotować wszczęcie procesu beatyfikacyjnego świątobliwego Założyciela Edmunda Bojanowskiego, proszę zarządzić, by w archiwum Zgromadzenia zrobiono spis wszystkich dokumentów, które się do jego życia i śmierci oraz do jego cnót odnoszą".

Przez lata zbierano dokumenty, informacje, pisma, dowody, ale przede wszystkim modlono się do Boga o uproszenie za wstawiennictwem Sługi Bożego Edmunda nadzwyczajnych łask i wyniesienie go do grona błogosławionych. W grudniu 1957 r. arcybiskup poznański Antoni Baraniak ustanowił Trybunał do przeprowadzenia na terenie archidiecezji poznańskiej procesu informacyjnego co do świętości życia, cnót i cudów Sługi Bożego; trzy lata później akta te zostały przekazane Kongregacji Obrzędów w Rzymie. Sprawa starań o beatyfikację, wniesiona początkowo jako zwyczajna, została dekretem Kongregacji do Spraw Świętych z dnia 9 grudnia 1972 r. przekwalifikowana na historyczną. Konieczne okazało się, przygotowanie tzw. pozycji historycznej. Pozycja ta została ukończona i oddana do Kongregacji w czerwcu 1996 Dekret o heroiczności cnót Edmunda Bojanowskiego został ogłoszony w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II 3 lipca 1998 r.

Ważnym momentem w tej drodze na ołtarze był dzień 5 września 1972 r. kiedy to cały Episkopat Polski pod przewodnictwem Kardynała Stefana Wyszyńskiego Prymasa Polski, zebrał się na wspólną modlitwę przy grobie Edmunda w Luboniu Żabikowie. Mszy świętej, przy licznym udziale wiernych, przewodniczył Kardynał Karol Wojtyła, a kazanie wygłosił Kardynał Stefan Wyszyński.
 

OPIS PRZEBIEGU CHOROBY I CUDOWNEGO UZDROWIENIA MARII SZMYD PRZEZ PRZYCZYNĘ EDMUNDA BOJANOWSKIEGO

Maria Szmyd urodziła się 27 czerwca 1958 r. w Brzozowie (woj. podkarpackie), jako córka Piotra i Janiny. Wychowała się w Orzechówce. W roku 1973 r. rozpoczęła naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Brzozowie. Jesienią tego samego roku zaczęła odczuwać bóle w prawym kolanie. Lekarz Ośrodka Zdrowia zdiagnozował reumatyczne zapalenie stawu kolanowego. Leczenie nie dawało spodziewanego polepszenia. Bóle się wzmagały, w kolanie pojawił się obrzęk, a chora zaczęła utykać na nogę. Kolejne badania wykazały nowotwór kości. Lekarze zalecali amputację dolnej kończyny.

Lekarska diagnoza nie była znana pacjentce. Tymczasem rodzina, a zwłaszcza matka, boleśnie przeżywała wiadomość o nieuleczalnej chorobie Marysi. Konieczność amputacji nogi p. Janina odrzuciła stwierdzeniem, że liczy na Lekarza Niebieskiego. Poleciła dzieciom modlitwę za siostrę, sama natomiast gorąco prosiła Matkę Najświętszą o wskazanie osoby bliskiej Boga, mogącej skutecznie prosić o zdrowie dla córki.

W dniu poprzedzającym wyjazd Marysi do szpitala w Przemyślu – 10. 02. 1974 r. do rodziny Szmydów przyszła z miejscowej ochronki s. Józefa Mleczko, Służebniczka Starowiejska. Podarowała zbolałej matce obrazek Sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego z krótkim życiorysem i modlitwą o beatyfikację. Zachęciła do modlitwy przez jego wstawiennictwo. Postać z ulotki przypominała p. Janinie kogoś już znanego, lecz na razie nie mogła sobie przypomnieć kogo. Przyniesiony obrazek odłożyła. Bliżej zainteresowała się nim po wyjeździe córki do szpitala. Wtedy wyraźnie skojarzyła Sługę Bożego, z mężczyzną widzianym wcześniej w znamiennym śnie, jaki miała.

Śniło się jej, że wraz z synem Antonim kopała rowy na rozległych łąkach. Z wykopanej ziemi miały być pobierane próbki i wysyłane na badania do Krakowa i Lublina. Po odłożeniu jednej łopaty, w warstwie czarnej próchnicy znajdowała się w kształcie guza garść ziemi żółtej, która właśnie miała być poddana badaniu. W tym momencie nadleciał pojazd w rodzaju helikoptera. Wychylił się z niego mężczyzna w okularach, z brodą, o pełnym dobroci spojrzeniu. Powiedział: „nic z tego badania w Krakowie i w Lublinie; ja pomogę” (relacja matki, Janiny Szmyd).

Pani Janina zrozumiała wyraźnie. W czasie, kiedy ważyła się sprawa ratowania nogi i życia córki, Matka Najświętsza przyszła jej z pomocą. Poprzez obrazek i sen – wskazała Edmunda Bojanowskiego jako pośrednika u Boga w wyproszeniu zdrowia dla Marysi. Odtąd wewnętrzna pewność w skuteczność jego orędownictwa była dla niej mocą. W lutym, podczas odwiedzin córki w przemyskim szpitalu, na zabandażowaną ranę powstałą po pobranym wycinku przyłożyła obrazek z Edmundem.

W marcu 1974 r. Marysię skierowano na onkologię do Rzeszowa na lampy. Lekarze nadal wskazywali konieczność amputacji nogi po staw biodrowy, lecz matka stanowczo odmawiała wyrażenia zgody. W kwietniu Marysia została wypisana do domu. Przez okres dwóch miesięcy nie wolno jej było stawać na chorej nodze, pomimo że ta przestała ją boleć już w lutym, jeszcze podczas pobytu w przemyskim szpitalu. W domu posługiwała się kulami, które odłożyła pod koniec czerwca 1974 r. Nadal nie znała prawdy o swojej chorobie. Co pewien czas zgłaszała się do kontroli w Rzeszowie. Jeździła z dużymi oporami, ponieważ czuła się dobrze. W 1975 r. mama Marysi złożyła pisemne podziękowanie za tę łaskę, a na portreciku Edmunda w rozmównicy Sióstr Służebniczek w Orzechówce powiesiła dziękczynne wotum w postaci serduszka.

We wrześniu 1974 r. Marysia rozpoczęła ponownie naukę w I klasie Liceum Ogólnokształcącego w Brzozowie. Zamieszkała w miejscowym internacie, usytuowanym na górce. Codziennie musiała pokonywać znaczną nierówność terenu. Nigdy jednak nie odczuwała bólu nogi. W 1978 r. zdała maturę i rozpoczęła dwuletnie studium Laborantów Medycznych w Przemyślu. Po ukończeniu nauki rozpoczęła pracę laborantki w brzozowskim szpitalu.

Ostatnią kontrolę na Onkologii w Rzeszowie odbyła w styczniu 1981 r. Odpis historii jej choroby przekazany został do Przychodni Onkologicznej w Brzozowie. Mimo zachęty ze strony lekarzy Marysia nie zgłaszała się do kontroli, gdyż nie widziała takiej potrzeby.

Zaczęła interesować się historią swojej choroby. W lutym 1981 r. dostała się do jej rąk kartoteka z Przychodni Onkologicznej. Wyczytała całą prawdę o sobie. Utwierdziła się w przekonaniu usłyszanym od jednej z brzozowskich lekarek, że żyje cudem wyproszonym u Boga przez Bojanowskiego. Od lekarzy dowiedziała się, że jej choroba jest dziwnym przypadkiem budzącym zainteresowanie w kołach lekarskich.

Maria zgromadziła część dokumentacji dotyczącej swojej choroby oraz dowody o aktualnym stanie zdrowia. W dniu 14. 11. 1983 r. zgłosiła się do Sióstr Służebniczek w Starej Wsi, by powiadomić o swym przekonaniu, że uzdrowienie zawdzięcza Edmundowi Bojanowskiemu.

Cała sprawa została dokładnie sprawdzona przez komisje lekarskie i teologiczne. Po pozytywnie zakończonym procesie, 21 grudnia 1998 r. Ojciec Św. Jan Paweł II wydał dekret potwierdzający uzdrowienie Marii Szmyd jako cud wyproszony przez Edmunda Bojanowskiego. Tym samym został spełniony ostatni wymóg do ogłoszenia Edmunda błogosławionym. Beatyfikacji dokonał Ojciec św. Jan Paweł II 13 czerwca 1999 r. w Warszawie.

Opis dokonany na podstawie opracowania zeznań i dokumentacji s. Agaty Mazur.

 

p16Podczas VII pielgrzymki do Polski, Ojciec św. Jan Paweł II dnia 13 czerwca 1999 r. w Warszawie wyniósł do chwały błogosławionych sługę Bożego Edmunda Bojanowskiego, ustanawiając wspomnienie jego święta w dzień narodzin dla nieba tj. dzień śmierci 7 sierpnia. W wygłoszonej homilii Jan Paweł II powiedział:"Apostolstwo miłosierdzia wypełniło również życie błogosławionego Edmunda Bojanowskiego. Ten wielkopolski ziemianin, obdarowany przez Boga licznymi talentami i szczególną głębią życia duchowego, mimo wątłego zdrowia, z wytrwałością, roztropnością i hojnością serca prowadził i inspirował szeroką działalność na rzecz ludu wiejskiego. Wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską. Pozostając świeckim człowiekiem, założył dobrze w Polsce znane Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej. We wszelkich działaniach kierował się pragnieniem, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami odkupienia. Zapisał się w pamięci ludzkiej jako serdecznie dobry człowiek, który z miłości do Boga i do człowieka umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra. W swojej bogatej działalności daleko wyprzedzał to, co na temat apostolstwa świeckich powiedział Sobór Watykański II. Dał wyjątkowy przykład ofiarnej i mądrej pracy dla człowieka, ojczyzny i Kościoła. Dzieło błogosławionego Edmunda Bojanowskiego kontynuują Siostry Służebniczki, które z całego serca pozdrawiam i dziękuję im za cichą i ofiarną służbę dla człowieka i Kościoła". Podczas modlitwy Anioł Pański Papież dodał: "Niech przykład życia nowych błogosławionych, w szczególności Edmunda Bojanowskiego (...) rozpala Wasze charyzmaty w służbie wspólnoty Kościoła".